Strach przed porodem
Siemka, to znowu ja 😅
Przez ostatnie kilka dni..tygodni?
(przez to czekanie już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz tu byłam) nic ciekawego się nie działo, czekamy na wizytę we wtorek i z cichą nadzieją mam nadzieję, że to już ostatnia wizyta.
No to teraz zacznijmy o tym porodzie.
Większość kobiet chyba czuje lęk przed porodem. Czy wszystko pójdzie dobrze, czy z dzieckiem wszystko ok, czy będzie bolało i inne takie. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo ja akurat nie zaliczam się do tego grona.
Nie czuje strachu, a ekscytację. Nie mogę się już doczekać kiedy ten dzień nadejdzie i niecierpliwie odliczam dni.
Tak naprawdę nie boję się, bo nie wiem czego się bać.
Jako pierworódka nie wiem czego się spodziewać, ani nie umiem sobie wyobrazić bólu którego nigdy nie czułam. Wiem tylko, że ból na pewno będzie i nie da się tego uniknąć.
Nie boję się też,bo odbywa się to już w najcięższym miesiącu kiedy już ledwo większość daje radę, więc poród jest jak wybawienie. I czym jest kilka czy kilkanaście godzin w porównaniu do 9 miesięcy?
Jak niektórzy wiedzą, był okres gdzie miewałam straszne ataki kolki nerkowej przez to, że mała uciskała na nerkę i w szpitalu byłam dosłownie co kilka dni. Ból jaki towarzyszy przy silnym ataku tej kolki lekarze porównują do bólu jaki kobieta odczuwa przy porodzie.
Skoro to przeżyłam to i poród przeżyje 😂
Szpital w którym będę rodziła znam jak własną kieszeń. Spędziłam tam dużą część ciąży, a personel traktuje mnie jak starą znajomą😂 niestety prócz głupiego jasia nie dają ZZO czyli tego znieczulenia w kręgosłup. W sumie i tak nie zamierzałam z tego korzystać, gdyż panicznie boję się igieł a wizja wielkiej igły wbijanej w mój kręgosłup jakoś nie bardzo mi się podoba..
Abstrahując, nasze babcie czy mamy nie miały nawet takich udogodnień jakie teraz nam oferują. Matka natura zaprojektowała nas tak, że po prostu jesteśmy stworzone do rodzenia, a mając już maluszka w ramionach zapominamy o jakimkolwiek bólu i jesteśmy gotowe rodzić jeszcze raz.
Silne babki jesteśmy hehe
W tym szpitalu jest luźna atmosfera, nie ma tylu porodów w porównaniu z innymi szpitalami gdzie wszystko idzie masowo, dlatego tutaj personel ma dla Ciebie dużo więcej czasu gdzie może przyjść, pomóc, wytłumaczyć. To też mnie trochę uspokaja, bo jak ma się dobrą opiekę to i poród łatwiej pójdzie.
Najlepiej sobie zaplanować, żeby nic nie planować. Ciąża lubi zaskakiwać i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Często bywa tak, że kobiety planują, przygotowują plany porodu, a później okazuje się, że z jakiś przyczyn ich plany lądują w śmieciach i jest rozczarowanie, bo były pewne,że będzie tak jak sobie wymarzyły.
Co prawda ja też w jakiś sposób zaplanowałam sobie jak bym chciała, żeby to wyglądało, ale mam świadomość tego, że może być inaczej.
Ogólnie czuję się przygotowana. Od 20tc uczęszczam do szkoły rodzenia, która wiele daje, a dzięki niej poznałam też inne fajne dziewczyny z którymi można wymienić się jakimiś wiadomościami, odczuciami. Zawsze to inaczej porozmawiać z kimś kto jest w tej samej sytuacji niż z osobą, która nigdy w ciąży nie była i nie ma zielonego pojęcia o czym mówisz.
Ze szkoły mogliśmy też sobie wybrać naszą położną środowiskową i akurat my położną mamy fantastyczną. Wszystko dokładnie opowiada, pokazuje,odwiedza w domu i zawsze odpowie na każde pytanie. Złota kobieta, można do niej napisać czy dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Dzięki niej czuje się bezpieczniej, bo dużo mnie nauczyła chociażby tego jak oddychać, a to jest chyba najbardziej istotne podczas porodu.
Planujemy poród sn, rodzinny.Nie wyobrażam sobie, że Joela miałoby nie być przy porodzie, dlatego cieszę się, że on sam tego chce i nie musiałam go do niczego namawiać. Często partnerzy nie chcą być obecni na sali, a dla niektórych dziewczyn jest to przykre, bo w końcu oczekujemy od nich jakiegoś wsparcia. W końcu to NASZE dziecko.
Na początku planowałam poród w wodzie, ale musiałabym jechać 40km do szpitala w którym mam taką możliwość i w sumie nie wiadomo czy doszłoby to do skutku, ponieważ sala gdzie jest basen jest tylko jedna i jeśli byłby ktoś kto trafiłby tam przede mną to nici z mojego porodu w wodzie. Poza tym tamtego szpitala nie znam i lepiej będę czuła się gdzieś gdzie już mam wszystko sprawdzone.
Mam nadzieje, że wszystko pójdzie po mojej myśli, poród pójdzie w miarę dobrze, Joel nie zemdleje, a mała będzie cała i zdrowa i wszystko zakończy się happy endem.
Następny wpis zrobię już po porodzie i zdam wam relacje, więc trzymajcie kciuki 😊💪
Przez ostatnie kilka dni..tygodni?
(przez to czekanie już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz tu byłam) nic ciekawego się nie działo, czekamy na wizytę we wtorek i z cichą nadzieją mam nadzieję, że to już ostatnia wizyta.
No to teraz zacznijmy o tym porodzie.
Większość kobiet chyba czuje lęk przed porodem. Czy wszystko pójdzie dobrze, czy z dzieckiem wszystko ok, czy będzie bolało i inne takie. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo ja akurat nie zaliczam się do tego grona.
Nie czuje strachu, a ekscytację. Nie mogę się już doczekać kiedy ten dzień nadejdzie i niecierpliwie odliczam dni.
Tak naprawdę nie boję się, bo nie wiem czego się bać.
Jako pierworódka nie wiem czego się spodziewać, ani nie umiem sobie wyobrazić bólu którego nigdy nie czułam. Wiem tylko, że ból na pewno będzie i nie da się tego uniknąć.
Nie boję się też,bo odbywa się to już w najcięższym miesiącu kiedy już ledwo większość daje radę, więc poród jest jak wybawienie. I czym jest kilka czy kilkanaście godzin w porównaniu do 9 miesięcy?
Jak niektórzy wiedzą, był okres gdzie miewałam straszne ataki kolki nerkowej przez to, że mała uciskała na nerkę i w szpitalu byłam dosłownie co kilka dni. Ból jaki towarzyszy przy silnym ataku tej kolki lekarze porównują do bólu jaki kobieta odczuwa przy porodzie.
Skoro to przeżyłam to i poród przeżyje 😂
Szpital w którym będę rodziła znam jak własną kieszeń. Spędziłam tam dużą część ciąży, a personel traktuje mnie jak starą znajomą😂 niestety prócz głupiego jasia nie dają ZZO czyli tego znieczulenia w kręgosłup. W sumie i tak nie zamierzałam z tego korzystać, gdyż panicznie boję się igieł a wizja wielkiej igły wbijanej w mój kręgosłup jakoś nie bardzo mi się podoba..
Abstrahując, nasze babcie czy mamy nie miały nawet takich udogodnień jakie teraz nam oferują. Matka natura zaprojektowała nas tak, że po prostu jesteśmy stworzone do rodzenia, a mając już maluszka w ramionach zapominamy o jakimkolwiek bólu i jesteśmy gotowe rodzić jeszcze raz.
Silne babki jesteśmy hehe
W tym szpitalu jest luźna atmosfera, nie ma tylu porodów w porównaniu z innymi szpitalami gdzie wszystko idzie masowo, dlatego tutaj personel ma dla Ciebie dużo więcej czasu gdzie może przyjść, pomóc, wytłumaczyć. To też mnie trochę uspokaja, bo jak ma się dobrą opiekę to i poród łatwiej pójdzie.
Najlepiej sobie zaplanować, żeby nic nie planować. Ciąża lubi zaskakiwać i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Często bywa tak, że kobiety planują, przygotowują plany porodu, a później okazuje się, że z jakiś przyczyn ich plany lądują w śmieciach i jest rozczarowanie, bo były pewne,że będzie tak jak sobie wymarzyły.
Co prawda ja też w jakiś sposób zaplanowałam sobie jak bym chciała, żeby to wyglądało, ale mam świadomość tego, że może być inaczej.
Ogólnie czuję się przygotowana. Od 20tc uczęszczam do szkoły rodzenia, która wiele daje, a dzięki niej poznałam też inne fajne dziewczyny z którymi można wymienić się jakimiś wiadomościami, odczuciami. Zawsze to inaczej porozmawiać z kimś kto jest w tej samej sytuacji niż z osobą, która nigdy w ciąży nie była i nie ma zielonego pojęcia o czym mówisz.
Ze szkoły mogliśmy też sobie wybrać naszą położną środowiskową i akurat my położną mamy fantastyczną. Wszystko dokładnie opowiada, pokazuje,odwiedza w domu i zawsze odpowie na każde pytanie. Złota kobieta, można do niej napisać czy dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Dzięki niej czuje się bezpieczniej, bo dużo mnie nauczyła chociażby tego jak oddychać, a to jest chyba najbardziej istotne podczas porodu.
Planujemy poród sn, rodzinny.Nie wyobrażam sobie, że Joela miałoby nie być przy porodzie, dlatego cieszę się, że on sam tego chce i nie musiałam go do niczego namawiać. Często partnerzy nie chcą być obecni na sali, a dla niektórych dziewczyn jest to przykre, bo w końcu oczekujemy od nich jakiegoś wsparcia. W końcu to NASZE dziecko.
Na początku planowałam poród w wodzie, ale musiałabym jechać 40km do szpitala w którym mam taką możliwość i w sumie nie wiadomo czy doszłoby to do skutku, ponieważ sala gdzie jest basen jest tylko jedna i jeśli byłby ktoś kto trafiłby tam przede mną to nici z mojego porodu w wodzie. Poza tym tamtego szpitala nie znam i lepiej będę czuła się gdzieś gdzie już mam wszystko sprawdzone.
Mam nadzieje, że wszystko pójdzie po mojej myśli, poród pójdzie w miarę dobrze, Joel nie zemdleje, a mała będzie cała i zdrowa i wszystko zakończy się happy endem.
Następny wpis zrobię już po porodzie i zdam wam relacje, więc trzymajcie kciuki 😊💪

Jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości... i oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuń